piątek, 13 października 2017

Prolog

Cisza panująca na pogorzelisku rozdzierała duszę i dzieliła serce na miliony małych kawałków. Wystarczyło spojrzeć na zrujnowany zamek, a łzy same zbierały się w oczach, choć przecież miałam wrażenie, że już więcej nie będę płakać. Że tym razem okażę się silniejsza niż reszta i w tej chwili to ja będę podporą dla innych. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna — wyszłam na miejsce, w którym przed kilkoma godzinami znajdował się dziedziniec zamku, a łzy same potoczyły się po moich policzkach, bezdźwięcznie spadając na ziemię. Ruszyła kolejna fala rozpaczy, chociaż tak bardzo starałam się ją powstrzymać. Okazało się, że niektóre sztormy są zbyt potężne, by dać sobie z nimi samotnie radę.
Widziałam ciała poległych, przygniecione przez gruzy; widziałam zniszczone wieże i mury; a w tym wszystkim widziałam marzenia, które już nigdy nie miały się ziścić. Ten widok już zawsze miał mieć swoje stałe miejsce w mojej głowie. Zrozumiałam, że pewne rzeczy, sytuacje, nawet wbrew naszym chęciom, pozostają w nas na zawsze. Za każdym razem, gdy przymykałam oczy, miałam przed swoimi oczami widok twarzy zmarłych, zastygłych w szoku — bo przecież nigdy nie powinni odejść z tego świata, nie w taki sposób, nie, kiedy życie dopiero zaczęło ich porywać i pokazywać, jak dobrze jest… po prostu być.
                                
Co się dzieje, kiedy umiera ktoś, kogo kochasz? Cząstka ciebie odchodzi razem z tą osobą? Czujesz, że bezsilność rozrywa ci serce na strzępy? Toniesz w ciemności, rozpaczy i smutku, brakuje ci tchu? A co jeśli żegnasz kilka takich osób na raz? Co wtedy się dzieje?

Pokonywałam kolejne kroki, potykając się o kamienie i ledwo co widząc przez zaszklone oczy. Szłam na oślep, jakby następne metry miały pomóc zmniejszyć ten dziwny uścisk w gardle. Mijałam zmasakrowane ciała znajomych z Hogwartu, uczęszczających razem ze mną na zajęcia — za każdym razem odwracałam wzrok, ale nawet gdy zamykałam oczy, ten widok wciąż mnie prześladował. Już do końca życia każdy, kto przeżył bitwę o Hogwart, miał mierzyć się z powracają przeszłością. Przeszłością przypominającą o tym, że wspomnienia bitwy już zawsze będą ślepo podążać za zwycięzcami, podkreślając, że ten tytuł wcale się nam nie należy. Voldemort ostatecznie zginął, ale przegraliśmy najważniejszą bitwę… bitwę o życie przyjaciół. Tą, którą powinniśmy wygrać.              
                                                                                                                          
Dopiero kiedy przychodzi samotność, i cisza, obezwładniająca cisza, człowiek dostrzega jak wiele stracił. Dopiero wtedy zdaje sobie sprawę z tego, ile znaczyli dla niego ludzie i jak bardzo potrzebują już tych nieobecnych do życia. A oni pozostają wciąż nieobecni, milczący, w snach nadal się uśmiechający.

Na niebie pojawiło się słońce — pierwszy raz od kilku tygodni. Zwiastun nadziei i lepszego życia… Promienie opadały na moją twarz i gdyby nie okoliczności, w których się znajdowałam, uśmiechnęłabym się. Na tę chwilę zapanowała jednak we mnie ciemność i nie byłam pewna, czy kiedykolwiek zamieni się ona w coś pozytywnego. Takich strat się nie zapomina. Zawsze są, o każdej porze dnia i nocy. Czasem opadają na dno serca, przytłoczone przez inne sprawy, ale trwa to tylko chwilę; prędzej czy później wszystko wraca. Przeszłość ostatecznie osiada się w teraźniejszości, jakby było to jej stałe miejsce.
Dostrzegłam Harry’ego, stojącego przy bramie. Opierał się o mur, wpatrując się w Zakazany Las. Wiatr delikatnie poruszał drzewami. Na dziedzińcu zamku zapanował harmider, ale ja w sercu czułam najgorszy rodzaju spokoju — tego, którego nie można wyrazić łzami, krzykiem. Ktoś zaczął głośno płakać, inna osoba wrzasnęła, nie mogąc powstrzymać w sobie złości na to, jak niesprawiedliwy jest świat. W końcu zabrał tyle dobrych ludzi, zupełnie wbrew ich woli. Nikt nie prosił się o śmierć, dlatego ta świadomość była tak bolesna.

Czy tak powinno działać życie? Nie powinno być pełne szczęścia i miłości? Kto był na tyle okrutny, by ułożyć taki plan dla młodych, pełnych pasji ludzi? A ci, którzy przeżyli… czy nie stracili już na zawsze szansy na szczęście?

— Wszystko będzie dobrze, Hermiono. Wreszcie się ułoży, jego już nie ma — szepnął Harry, kiedy wreszcie do niego podeszłam. I mimo że za nami toczyło się życie, w nas coś na zawsze umarło.
— Już nigdy nie będzie dobrze — odparłam, przymykając oczy i zdając sobie sprawę z tego, jak brutalne czeka na nas życie. Dopiero gdy Czarny Pan ostatecznie zginął zdałam sobie sprawę z tego, że nie miałam żadnego planu. W czasie szukania horkruksów żyliśmy z dnia na dzień, nie myśląc o przyszłości, a kiedy nadeszło zwycięstwo — nie posiadałam żadnych perspektyw. Okazało się jednak, że życie samo postanowiło zweryfikować moje aspiracje.

Dwudziestego maja, niecałe dwa tygodnie po upadku Voldemorta, zaatakowali śmierciożercy. Wojna wraz ze śmiercią Czarnego Pana wcale się nie skończyła, wręcz przeciwnie — dopiero się zaczęła.

________________________
Cześć!
Witam wszystkich przybyłych albo z mojego poprzedniego bloga, albo z… jakiś innych źródeł. Mam przyjemność przedstawić Wam moje kolejne opowiadanie (a raczej jego bardzo niewielką część) „Sięgając gwiazd”. Jeśli zapoznaliście się z opisem, znajdującym się w zakładce „O opowiadaniu”, można delikatnie podejrzewać, o czym będzie ta historia. W każdym razie więcej nie zdradzam; no chyba że o coś zapytacie, a ja uznam, że mogę odpowiedzieć bez zdradzania dalszej fabuły!:)
Jestem naprawdę zestresowana, ale to chyba pozytywny stres. Z nerwów zaczęła mnie boleć głowa, ale obiecałam sobie, że nie ma co dłużej przeciągać momentu publikacji, czas wreszcie to zrobić! W dużej mierze czekałam z publikacją przez szablon; chciałam opublikować prolog już z nowym szablonem, ale że wykonanie go się przeciąga, postanowiłam już opublikować pierwszą część. Och, pozostaje mi tylko nadzieja, że to była dobra decyzja.
Jeśli mam być szczera — to nie wiem co sądzić o tym tekście. Mam nadzieję, że Wy trochę mnie olśnicie; piszcie swoje uwagi, spostrzeżenia, błędy, które dostrzeżecie… wszystko, co tylko chcecie! Chętnie poczytam też co u Was słychać.
Kolejny rozdział pojawi się za dwa tygodnie, bo jest już gotowy do publikacji. Tymczasem zostawiam Was z prologiem i uciekam spać; za mną strasznie męczący tydzień.

Buziaki,
M.

11 komentarzy:

  1. Dobry wieczór! A może raczej "Dzień dobry" zważywszy na fakt, że odczytasz ten komentarz jutro? ^^' Zresztą, nieważne!

    Twój obecny szablon widziałam już na kilku blogach. Nie, to nie jest oskarżenie o plagiat, tylko spostrzeżenie, że ostatnio ta szata graficzna jest dość popularna, więc możesz odetchnąć :D Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa nowego "ubranka" - nie znam innych synonimów dla "szablonu" poza "szata graficzna", wybacz :( - dla bloga...

    Co się tyczy treści bloga, to jestem zaintrygowana, choć Śmierciojady żądne zemsty za śmierć Voldzia, nie jest dla mnie czymś nowym. Nie bierz tego sobie do serduszka! Po prostu zbyt dużo się naczytałam fanfiction o Potterze w przeszłości! ;;__;;

    Tak czy siak, jak już wcześniej napisałam zaintrygowałaś mnie i zaciekawiłaś. W szczególności interesują mnie losy Dramione (bo tak coś czuję, iż bez Dramione się nie obejdzie :D), Złotej Trójcy, Zakonu Feniksa, Śmierciojadów i całej śmietanki towarzyszkiej z HP. Normalnie już teraz główkuję co wykombinowałaś... Czy w następnych rozdziale pojawi się Draco? Czy też będzie jego narratorem? Czy spotka się ze Śmierciojadami? Czy dojdzie do rozlewu niewinnej krwi? Oh, Merlinie, chcę to wiedzieć, zaraz, teraz już!!!

    Harry, mam cię ochotę udusić!!! Nie mówi się, że wszystko będzie dobrze, kiedy na wolności są zwolennicy Voldzia! Co prawda, po jego śmierci są osłabieni oraz rozproszeni, ale to tylko kwestia czasu aż znajdą zastępcę człekokształtnego gada i podbiją świat... No bo chyba tego dwudziestego maja nie uderzyli wszyscy na raz, prawda? Kurczę, męczy mnie trochę to "niecałe", ponieważ bitwa o Hogwart miała miejsce drugiego maja, a Śmierciojady zaatakowały dwudziestego... Czyli minęło ponad dwa tygodnie. Tak samo wadzi mi "Promienie opadały na moją twarz". Chyba lepiej brzmiałoby "Promienie okalały moją twarz". Matko boska, to mój pierwszy komentarz u Ciebie, a ja grymaszę gorzej niż małe dziecko ;;__;; WYBACZ MI!!!

    Żeby nieco się wybielić (nie, no tak naprawdę to chcę Ci napisać, co myślę o Twojej wersji zakończenia wojny ^^) napiszę, że Twoja perspektywa bardziej mi się podoba od perspektywy pani Rowling. U niej koniec bitwy był nie dość, że ciut za cukierkowaty, to jeszcze za szybki... Ty trochę rozwlekasz go w czasie, no i przede wszystkim kładziesz wyraźny nacisk na obawy Hermiony dotyczące jej teraźniejszości oraz przyszłości. Mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku nasza panna Granger będzie szczęśliwa... Z Draco czy bez, mi to tam aż tak wielkiej różnicy nie robi :)

    Podsuwając, jestem oczarowana i nie mogę się doczekać następnych części. Psst, hej, czy za regularne oraz długie komentarze zostanę podstępnie wyróżniona tak jak na KG? :D *tak dalej bardzo cieszy mnie Wasza niespodzianka dla mnie* Nie no żartuję sobie przecież :D
    Pozdrawiam i życzę weny!
    PS. Mam nadzieję, że już tam u Ciebie wszystko w porządku.
    Ps2. Oddaj mi talent do pisania. Będę za niego bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Na początku muszę Ci podziękować za tak długi komentarz; rzeczywiście przeczytałam go dopiero rano, ale za to jaką miałam miłą niespodziankę z samego rana! :)
      Muszę przyznać, że choć bywam na wielu blogach, głównie dzięki katalogowi, to jeszcze tego szablonu nigdzie nie dostrzegłam. Taki jednak 'minus' szablonów wykonanych nie na zamówienie - jeśli jest piękny, to korzysta każdy. :D Szablon zamówiłam na Secret Templates, więc czekam na efekty; sama też nie mogę się ich doczekać!
      W sumie Draco nie pojawi się zbyt szybko; może około szóstego rozdziału? I, rzeczywiście, dobrze czujesz! Moje serce nadal jest wierne dramionkom. I jeśli mam być szczera, to chociaż kilka sytuacji mam zaplanowanych, to w pisaniu w większości kieruję się głównie spontanem. Taki ze mnie szalony człowiek.
      Harry powiedział to głupie 'wszystko będzie dobrze' chyba głównie po to, by przekonać samego siebie; a przynajmniej miałam to w zamiarze, gdy pisałam te słowa. :)
      Cieszę się, że w pewnym stopniu moje opowiadanie Ci się spodobało! Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do saaamego końca. Za wenę dziękuję, przydałoby się jeszcze trochę wolnego czasu, ale najwyżej zostanie mi pisanie po nocach. :D
      No i — jeśli mam być szczera — teraz może być tylko lepiej!
      Pięknie dziękuję za komentarz! Jestem Ci za niego bardzo, bardzo wdzięczna. :)

      M.

      Usuń
  2. Hej ) Skoro już zostałam obserwatorem bloga to wypadałby napisać kilka słów. Po pierwsze cały zamysł na opowiadanie przypadł mi do gustu gdyż nie wiemy tak naprawdę co się działo tuż po śmierci Voldemorta gdyż wątek ten został pominięty (nie liczę piosenki Irytka)dostaliśmy prolog który jak zauważyła moja przedmówczyni był cukierkowy. Szczęśliwy jednak jak do tego szczęścia doszło to już inna para butów.
    Po drugie nie liczę nie tyle na Darmione (których specjalną fanką nie jestem) co na postać Dracona gdyż ciekawi mnie wojna z tej drugiej perspektywy, Śmierciożercy który do końca nie jest czarnym charakterem raczej jest pełen odcieni szarości. Nie jest do końca zły ale nie jest także idealnie dobry. No i jeżeli pojawi się Draco to gratuluje odwagi bo w mojej opinii to jedna z tych postaci zaraz po Snape o której najtrudniej jest pisać a ty o Draco pisać umiesz (wiem bo przeczytałam Niewolnicę...)
    Jedyna rzecz do której mogę się przyczepić to "Czarny Pan" w "myślach" Harmiony, Tak zwracali się do niego śmierciożercy druga strona nazywała go po prostu Voldemortem. Co do pomysłu jak już da się wyczytać jestem absolutnie na tak, niewiele czytałam Fanfików osadzonych w czasach po wojnie no i czekam na więcej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Rzeczywiście ta luka daje nam, autorom ff, pewne pole do popisu, bo tak naprawdę możemy w ten czas wcisnąć... cokolwiek tylko chcemy.
      Bardzo dziękuję za miłe słowa! Też uważam, że pisanie generalnie o czarnych charakterach, ich myślach, uczuciach, jest bardzo trudne; nie wiem, czy w tym opowiadaniu podejmę się opisywania historii z perspektywy Draco, bardziej chciałam się skupić na Hermionie, no ale — jeszcze się zobaczy! :)
      Rzeczywiście! Napisałam tak z rozpędu, więc już poprawiam. :)
      Dziękuję pięknie za komentarz!

      M.

      Usuń
  3. Cześć,

    Bardzo ciekawy początek.
    Uwielbiam Twoje opowiadania więc z niecierpliwością czekam na rozdział I.

    Ciekawa jestem jak przedstawisz tą historie. Uwielbiam postać Hermiony a jeszcze bardzie Dracona. Uważam, że to jedna z postaci niedocenionych (za mało rozwiniętych) przez autorkę HP. Uważam, że potencjał tej postaci został zmarnowany.

    Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Bardzo, bardzo dziękuję za komentarz! Cieszę się, że początek choć trochę się spodobał; spróbuję sprostać zadaniu, by kolejne rozdziały były jeszcze lepsze. :)

      M.

      Usuń
  4. Oj jak ja się cieszę, że wróciłaś i to w takim stylu! Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo tego, że jak na razie opublikowałaś prolog to i tak zapowiada się ciekawie. Lubię historię w takich klimatach, więc myślę, że będę stałą czytelniczką Twojego bloga. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się pierwszy rozdział bo zrobiłaś mi smaka na to opowiadanie ;)
    Pozdrawiam,
    Dziesiona

    PS Świetny szablon!

    OdpowiedzUsuń
  6. #MagiczneSmakołyki #PieprzneDiabełki
    A więc tak ;)
    Prolog bardzo ciekawy, poprawny, więc jeśli chodzi o to nie mam się na dobrą sprawę do czego przyczepić; no może prócz jednego powtórzenia, które szczególnie się ze mną pokłóciło:
    Za każdym razem, gdy przymykałam oczy, miałam przed swoimi oczami widok twarzy zmarłych(…).
    Ale to naprawdę malutki wyjątek i raczej takie moje czepialstwo, co by nie było za pięknie, haha :D!
    Podobają mi się emocje, zawsze lubiłam sposób, w jaki piszesz. Znam Twój styl w końcu z Niewolników Własnych Wspomnień, których swoją drogą muszę w końcu skończyć… A wracając do tegoż prologu: bardzo wciągający, a końcowe zdanie pozostawia niedosyt. Jest zapowiedzą czegoś niesamowitego, ostatnio lubuje się w takich klimatach, więc tym bardziej jestem zachwycona. Nie mogę doczekać się przeczytania rozdziału pierwszego no i oczywiście zapoznania się z dalszą akcją ;)!
    Muszę na koniec wspomnieć, że szablon cudowny, ale mnie osobiście strasznie bolały oczy od tej białej czcionki w tekście, może coś bardziej szarawego? Nie wiem, czy tylko ja miałam taki problem, ale musiałam strasznie się przybliżyć do monitora, a i tak mrużyłam oczy :(. Ale po za tym szablon bardzo przypadł mi do gustu! Ogólnie lubię się zachwycać grafiką na blogach, jakoś nie potrafię jej nie skomentować, takie małe zboczenie hobbystyczne XD.
    Pozdrawiam!
    Charlotte Petrova
    Na bloga trafiłam dzięki Akcji komentatorskiej „Magiczne Smakołyki”. Więcej szczegółów href=" http://katalog-granger.blogspot.com/p/akcja-komentatorska-magiczne-sodkosci.html">TUTAJ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka :)
    Powiem szczerze, że prolog mnie zaintrygował, fajny masz styl pisania- taki mroczny. Cóż, ciekawa jestem jak się to wszystko rozwinie! Powodzonka i dużo, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny prolog! Opisy są bardzo obrazowe, jestem zachwycona. Lubię opowiadania, które toczą się tuż po wojnie, tak jak komentatorka gdzies wyżej, rownież uwazam, że są bardziej wiarygodne, niż wersja Rowling. Podobała mi się koncowka, takie rzeczowe zaprzeczenie wcześniejszych slow Harryego i idealne zakończenie prologu. Nie przedłużam tego komentarza, bo strasznie mi śpieszno aby przeczytac rozdział pierwszy :D

    OdpowiedzUsuń